W ubiegłym tygodniu polskie media obiegła informacja o ogromnym zadłużeniu transportowego przedsiębiorstwa z Poddębic. Jak podała telewizja Polsat w programie „Interwencja” prawie stu kierowców polskiej firmy nie otrzymało wynagrodzeń za kilka miesięcy pracy. Kontakt z pracodawcą jest niemożliwy – szef zniknął. We wtorek odbył się protest pod firmą transportową w Poddębicach.
Prawie dwa miliony zadłużenia
Zadłużenie mieszczącego się w pobliżu Łodzi przedsiębiorstwa wobec byłych i obecnych pracowników przekracza dwa miliony złotych. Kierowcy tirów czują się oszukani przez szefa. Po kilkumiesięcznych nieskutecznych prośbach o wypłatę świadczeń postanowili przejechać do Poddębic, aby odzyskać to, co należy im się za ciężką pracę. W firmie pozostało już niewielu chętnych do pracy.
Kierowca Mariusz Mazurek mówi, że nie dostał ponad 15 tys. zł pensji, Ryszard Murawski – 15-16 tysięcy, Krzysztof Kubiak – 22 tysięcy, a Jacek Nagaba ponad 20 tysięcy. Kierowca Artur Grodzicki opowiadał Polsatowi: „Jeździliśmy w systemie 4 tygodnie na 2 tygodnie w domu. Za pensję 7 tysięcy złotych. Dostaliśmy informację SMS-owią około 10 stycznia, że wypłata będzie opóźniona o kilka dni, ale nic nie było”. „Ponoć mieliśmy być cały czas w gotowości do pracy. Czekamy, ale ile możemy czekać. Chcieliśmy dostać jakieś świadectwa pracy i właśnie nas wyproszono stąd” tak sprawę komentuje kierowca Tomasz Szeler, który przyjechał do siedziby firmy odebrać swoją należność.
„Rodzina została bez środków do życia”
To jednak nie wszystko. Mąż Agnieszki Ressel jest kierowcą tira, który pracował dla poddębickiego przedsiębiorstwa. Oboje czują się oszukani przez Macieja P. – właściciela firmy, która swoją działalność prowadzi w całej Europie. Maciej P. nie wypłacił mężowi pani Agnieszki kilkumiesięcznego wynagrodzenia – ponad 30 tysięcy złotych, w wyniku czego rodzina została bez środków do życia. Zrozpaczona pani Agnieszka relacjonowała sytuację następująco: „W tej chwili pracuje tylko mój mąż. Utrzymuje naszą rodzinę. Zostaliśmy przez dwa miesiące bez żadnej pensji. Nasze oszczędności szybko się kurczą. Mamy też zobowiązania. To jest żal i niedowierzanie, że człowiek człowiekowi może tak zrobić”.
Szef zniknął
Właścicielem poddębickiej firmy jest Maciej P. Z mężczyzną nie ma kontaktu. Nie ma go ani w firmie, ani w domu. Nie odbiera też telefonu. Protestujący pod firmą kierowcy podkreślili, że taka sytuacja ma miejsce od dwóch miesięcy. Pan Władysław, który pod siedzibą firmy czekał od kilku dni, nocował w ciężarówce, bo nie ma pieniędzy, by wrócić na Ukrainę, do domu. „Przyjechałem tu na rozliczenie. Myślałem, że wszystko w porządku będzie i pojadę do domu. Teraz nie mam żadnych pieniędzy na to, żeby pojechać do innej pracy czy wracać do domu. I naprawdę teraz mieszkam w busie i czekam na coś” – powiedział kierowca.
Jacek Nagaba relacjonował: „Dzwoniłem, SMS-owałem, zero odpowiedzi. Zero, żeby oddzwonił…” Reporterom Polsatu również nie udało się skontaktować telefonicznie z Maciejem P.
Nie tylko kierowcy żądają wypłaty
Do pełnomocnika kierowców, Marcina Bujalskiego dotarły informacje, że o pieniądze od Macieja P. upominają się też firmy leasingowe, a urząd skarbowy wysłał już do firmy żądania zapłaty należności. Wielu kierowców o pomoc zwróciło się do Państwowej Inspekcji Pracy. Ta stwierdziła szereg nieprawidłowości w firmie Macieja P., a nawet wydała nakazy zapłaty zaległych wynagrodzeń. Niestety to nie pomogło. Pracodawca nie zareagował, a oszukani występują na drogę sądową.
Ryszard Wardęga, kierownik PIP w Sieradzu przyznał, że wcześniej zdarzały się pojedyncze nieprawidłowości, ale ich skala była niewielka. Ostatnie kontrole wykazały, że problem jest poważny. W najbliższym czasie planowana jest rekontrola w tym zakładzie, żeby sprawdzić na ile i w jakim zakresie nasze decyzje zostały uwzględnione. Jeśli nie zostaną, będą wydawane kolejne upomnienia i kwestie zmierzające do przymuszenia do obowiązku zapłaty należności.
W kwestii oszukanych kierowców Bujalski dodał, że powinni oni przede wszystkim wejść na drogę sądową – wysłać wezwania do zapłaty i pozwy do sądu. Bez tego nie ma szans, by sprawa została rozwiązana.
Cały materiał można obejrzeć tutaj.
Na podstawie: polsatnews.pl
No nie źle. Na zachodzie to państwo daje gwarancję zaległych wypłat pracownikom w takich przypadkach.